Diabeł wyszeptał: Nie pokonasz burzy.
Strach. Ból. Nieustanna walka. Nadzieja. Spoglądali w niebo, wypatrując wrogich samolotów, ale również poszukując siły, by dać sobie wolność. Wyrwać ją ze szponów tych z Kapitolu, żyjących w luksusie i oglądający, niczym dobrą zabawę, jak ludzie wybijają się wzajemnie. W swoich kulach miał cały gniew, jaki drzemał w nich, za każdy dodatkowy los w puli, za każde imię wywołane na dożynkach. Śmiał się z kompanami, podziwiał Katniss i wyciągał cztery palce w górę, oddając hołd swoim poległym. Ustawiał się w jakimś budynku, wysoko, niczym orzeł w swoim gnieździe, osłaniając celnymi strzałami swoich kompanów, przyjaciół, braci z jedenastki, piątki, trójki, z każdego dystryktu. Chronił swoje siostry z czwórki, dziesiątki, ósemki przed gradem pocisków, eliminując zagrożenie, a później pił z nimi, tańczył to muzyki, pomagał nosić rannych i oglądał spoty. Spracowane dłonie, trzymjące kilof, zmienił na pachnące prochem ręce snajpera. Był dumny, malując twarz na ciemno, aby nie błyszczała się w oknach, czuł się ważny, gdy jego oddział wykonał misję. Zapach smaru, broni, pyłu i płomienia stał się synonimem wolności, tak samo jak dziewczyna igrająca z ogniem i kosogłos. Nie był nikim ważnym, nie brał udziału w spotkaniach, ale zawsze głośno mówił, że walczy za swoich braci zewsząd, bo nie chciał już więcej dystryktów i podziałów. Zabijał na rozkaz, torturował na rozkaz, a później żartował z kolegami, popijając skradziony skądś alkohol. Z jednego z dystryktów zabrał wisiorek ze szklaną różyczką dla siostry, która była w innym oddziale, w innym miejscu, nie mając wyrzutów sumienia, że zabiera go z domu jednego ze Strażników Pokoju. W końcu to były tylko bestie, prawie maszyny. I uśmiechał się, bo wszystko to robił dla lepszego jutra.
you are at war...■ górnik ■ dystrykt dwunasty ■ snajper ■ siostra ■ celne oko ■ rebeliant ■ walczący o sprawiedliwość ■ ukochany brat ■ marzenie o wolności ■ dwadzieścia lat ■ gaduła, jakich mało ■ strach o życie ■ śpi gdy tylko może ■ samotny ■ ...even in you dreams
rest, warrior, rest... ■ mechanik samochodowy ■ dystrykt dwunasty ■ nikt ważny ■ bez rodziny ■ drżące dłonie ■ syndrom stresu pourazowego ■ walczący o spokojny sen ■ sierota ■ koszmary o rebelii ■ trzydzieści lat ■ milczący gbur ■ nieudana próba samobójcza
■ łóżko nadal jest za miękkie ■ boi się z kimś związać ■ ...the world will wait
Nie pamięta twarzy tych, których zabił, bronią wydartą stratowanemu przez tłum Strażnikowi Pokoju, nie licząc tych dwóch. Pierwszej ofiary, żołnierza stojącego po prostu po drugiej strony barykady, tak samo niewinnego i winnego jak sam Artemis. Drugą twarzą nie była wcale ostatnia, po później w imię wolności zabił jeszcze więcej, ale utkwiła mu w pamięci chyba najbardziej. Doskonale pamiętał fioletowe, wygolone po bokach włosy, skórę pokrytą tatuażami i różowe, doklejone rzęsy i strach w oczach. Mogła mieć piętnaście lat i całe życie przed sobą, ale kazali im strzelać, więc strzelił. Ciągle widział jej twarz w snach, zastawiając się nad słusznością rebelii. Pijąc kubek kawy, zastanawiał się nad słusznością przebiegu rebelii, wkładając ją do zlewu, rozmyślał nad polityką trzynastki i ich mocą pokonania całego systemu, odrąbując tylko głowę smokowi, nie niszcząc całego ciała, zarówno bestii jak i wojownika. Idąc drogą do pracy, głowił się nad innymi sposobami, w jakie dało się zmienić los mieszkańców dystryktów. Mijając Łąkę, klękał i modlił się do wszechobecnego Boga bez imienia, przepraszając za dusze, które do niego wysłał, błagając za tych, których imion nie wyryto na żadnym głazie upamiętniającym, choć byli takimi samymi ofiarami, jak oni. Kapitolczycy zamordowani za to, że urodzili się w takim, nie innym miejscu. Dzieci, które nigdy nie pocałowały po raz pierwszy, nie kochały po raz ostatni, nie miały już przyszłości. Modlił się za swoją siostrę, która nie przetrwała rebelii. Nie modlił się już za siebie, nie było sensu. Gdy szedł dalej, myślał, jakie duchy zamieszkują budynki zupełnie niepodobne do tych z jego dzieciństwa. Wchodząc do warsztatu samochodowego, zastanawia się, czy to nadal jest ta sama dwunastka i to jedyna odpowiedź, na którą odpowiedź jest prosta - nie. Ludzie są inni. Inne twarze, inne słowa i gesty. Nie mówi, że ta dwunastka jest gorsza, po prostu jest inna. Nie może jej już nazwać domem, bo jego dom zniszczyły bomby i kule, które wystrzelił z karabinu.
To teraz wyjaśniam kp, jakby ktoś się nie zczaił, o co tutaj chodzi. Nad imieniem i nazwiskiem jest przeszłość Artemisa, pod to co teraz, nie licząc obrazki. Wymienianka nad i pod odpowiada sobie, czyli 1a to 1b, 2a to 2b i tak dalej. Mam nadzieję, że to zrozumiałe :) Plus kursywa a początku łączy się z kursywą na końcu. Skomplikowane to trochę. Ale za to obrazki są po prostu ładne.
Wizerunek pan Seb Stan plus jakieś zdjątka z tumblra, imię i nazwisko zalinkowane, tak samo jak cytat o diable i wojowniku.
A jakby ktoś miał wątpliwości co do odmiany imienia:
M. Artemis
Wizerunek pan Seb Stan plus jakieś zdjątka z tumblra, imię i nazwisko zalinkowane, tak samo jak cytat o diable i wojowniku.
A jakby ktoś miał wątpliwości co do odmiany imienia:
M. Artemis
D. Artemisa
C. Artemisowi
B. Artemisa
N. Artemisem
Ms. Artemisie
W. Artemisie
Hello!