niedziela, 31 lipca 2016

[KP] Fists beneath pillows

Diabeł wyszeptał: Nie pokonasz burzy.
Strach. Ból. Nieustanna walka. Nadzieja. Spoglądali w niebo, wypatrując wrogich samolotów, ale również poszukując siły, by dać sobie wolność. Wyrwać ją ze szponów tych z Kapitolu, żyjących w luksusie i oglądający, niczym dobrą zabawę, jak ludzie wybijają się wzajemnie. W swoich kulach miał cały gniew, jaki drzemał w nich, za każdy dodatkowy los w puli, za każde imię wywołane na dożynkach. Śmiał się z kompanami, podziwiał Katniss i wyciągał cztery palce w górę, oddając hołd swoim poległym. Ustawiał się w jakimś budynku, wysoko, niczym orzeł w swoim gnieździe, osłaniając celnymi strzałami swoich kompanów, przyjaciół, braci z jedenastki, piątki, trójki, z każdego dystryktu. Chronił swoje siostry z czwórki, dziesiątki, ósemki przed gradem pocisków, eliminując zagrożenie, a później pił z nimi, tańczył to muzyki, pomagał nosić rannych i oglądał spoty. Spracowane dłonie, trzymjące kilof, zmienił na pachnące prochem ręce snajpera. Był dumny, malując twarz na ciemno, aby nie błyszczała się w oknach, czuł się ważny, gdy jego oddział wykonał misję. Zapach smaru, broni, pyłu i płomienia stał się synonimem wolności, tak samo jak dziewczyna igrająca z ogniem i kosogłos. Nie był nikim ważnym, nie brał udziału w spotkaniach, ale zawsze głośno mówił, że walczy za swoich braci zewsząd, bo nie chciał już więcej dystryktów i podziałów. Zabijał na rozkaz, torturował na rozkaz, a później żartował z kolegami, popijając skradziony skądś alkohol. Z jednego z dystryktów zabrał wisiorek ze szklaną różyczką dla siostry, która była w innym oddziale, w  innym miejscu, nie mając wyrzutów sumienia, że zabiera go z domu jednego ze Strażników Pokoju. W końcu to były tylko bestie, prawie maszyny. I uśmiechał się, bo wszystko to robił dla lepszego jutra.
you are at war...■ górnik ■ dystrykt dwunasty ■ snajper ■ siostra ■ celne oko ■ rebeliant ■ walczący o sprawiedliwość ■ ukochany brat ■ marzenie o wolności ■ dwadzieścia lat ■ gaduła, jakich mało ■  strach o życie    ■    śpi gdy tylko może   ■  samotny   ■   ...even in you dreams
rest, warrior, rest... ■ mechanik samochodowy ■ dystrykt dwunasty ■ nikt ważny ■ bez rodziny ■ drżące dłonie ■ syndrom stresu pourazowego ■ walczący o spokojny sen ■ sierota ■ koszmary o rebelii    ■   trzydzieści lat    ■    milczący gbur    ■    nieudana próba samobójcza 
■     łóżko nadal jest za miękkie     ■      boi się z kimś związać      ■       ...the world will wait
Nie pamięta twarzy tych, których zabił, bronią wydartą stratowanemu przez tłum Strażnikowi Pokoju, nie licząc tych dwóch. Pierwszej ofiary, żołnierza stojącego po prostu po drugiej strony barykady, tak samo niewinnego i winnego jak sam Artemis. Drugą twarzą nie była wcale ostatnia, po później w imię wolności zabił jeszcze więcej, ale utkwiła mu w pamięci chyba najbardziej. Doskonale pamiętał fioletowe, wygolone po bokach włosy, skórę pokrytą tatuażami i różowe, doklejone rzęsy i strach w oczach. Mogła mieć piętnaście lat i całe życie przed sobą, ale kazali im strzelać, więc strzelił. Ciągle widział jej twarz w snach, zastawiając się nad słusznością rebelii. Pijąc kubek kawy, zastanawiał się nad słusznością przebiegu rebelii, wkładając ją do zlewu, rozmyślał nad polityką trzynastki i ich mocą pokonania całego systemu, odrąbując tylko głowę smokowi, nie niszcząc całego ciała, zarówno bestii jak i wojownika. Idąc drogą do pracy, głowił się nad innymi sposobami, w jakie dało się zmienić los mieszkańców dystryktów. Mijając Łąkę, klękał i modlił się do wszechobecnego Boga bez imienia, przepraszając za dusze, które do niego wysłał, błagając za tych, których imion nie wyryto na żadnym głazie upamiętniającym, choć byli takimi samymi ofiarami, jak oni. Kapitolczycy zamordowani za to, że urodzili się w takim, nie innym miejscu. Dzieci, które nigdy nie pocałowały po raz pierwszy, nie kochały po raz ostatni, nie miały już przyszłości. Modlił się za swoją siostrę, która nie przetrwała rebelii. Nie modlił się już za siebie, nie było sensu. Gdy szedł dalej, myślał, jakie duchy zamieszkują budynki zupełnie niepodobne do tych z jego dzieciństwa. Wchodząc do warsztatu samochodowego, zastanawia się, czy to nadal jest ta sama dwunastka i to jedyna odpowiedź, na którą odpowiedź jest prosta - nie. Ludzie są inni. Inne twarze, inne słowa i gesty. Nie mówi, że ta dwunastka jest gorsza, po prostu jest inna. Nie może jej już nazwać domem, bo jego dom zniszczyły bomby i kule, które wystrzelił z karabinu.





To teraz wyjaśniam kp, jakby ktoś się nie zczaił, o co tutaj chodzi. Nad imieniem i nazwiskiem jest przeszłość Artemisa, pod to co teraz, nie licząc obrazki. Wymienianka nad i pod odpowiada sobie, czyli 1a to 1b, 2a to 2b i tak dalej. Mam nadzieję, że to zrozumiałe :) Plus kursywa a początku łączy się z kursywą na końcu. Skomplikowane to trochę. Ale za to obrazki są po prostu ładne.
Wizerunek pan Seb Stan plus jakieś zdjątka z tumblra, imię i nazwisko zalinkowane, tak samo jak cytat o diable i wojowniku.
A jakby ktoś miał wątpliwości co do odmiany imienia: 
M. Artemis
D. Artemisa
C. Artemisowi
B. Artemisa
N. Artemisem
Ms. Artemisie
W. Artemisie

Hello!

21 komentarzy:

  1. [Dzień dobry!
    Już się zachwycałam Stanem na shoucie, teraz pozachwycam się samą postacią. Artemis jest cudowny w swojej normalności, w tym, że ciąży mu to, co robił podczas rebelii. I nawet mam pomysł na powiązanie: jeszcze przed rebelią mogli razem pracować w kopalni, w tej samej brygadzie i obmyślać plany na rebelię. Taka znajomość z dawnych lat. :D
    Co do samego wątku, chwilowo nie mam żadnego pomysłu, ale jak tylko coś mi przyjdzie do głowy, to napiszę. :)]

    Gale

    OdpowiedzUsuń
  2. [ UWAGA! Pragniemy ostrzec, że każda kobieta, która zbliży się do niego, lub mężczyzna, będzie miał do czynienia ze złośliwym gnomem. Roszczymy sobie prawa do jego ślicznej buźki :D A tak poważnie, to bardzo się cieszymy, że zdecydowałaś się dołączyć do naszej małej rodzinki. Nasze ramiona są zawsze otwarte. Co do samej karty, to obrazki działały na niekorzyść, bo odwracały naszą uwagę. Ale wydaje się bardzo smutny, że aż chciałoby się go przytulić i pocieszyć. ]

    zauroczony Finnick

    OdpowiedzUsuń
  3. [Piękna i wspaniale dopracowana karta, w każdym szczególe. Podziwiam za efekt i wspaniałą kreację postaci - coś pięknego.
    Nie mam pojęcia, co mogłabym jeszcze napisać, bo brakuje mi słów. Więc może, w razie chęci na wątek - zaproszę do siebie, chociaż, niestety, nie rzucę żadnym pomysłem, bo nic mi do głowy nie przychodzi... :c]

    Blanche

    OdpowiedzUsuń
  4. [ A gdyby zrobić tak, że Finnick znał wcześniej siostrę Artemisa? Mogliby być dobrymi przyjaciółmi, ale nigdy nie powiedziała mu o swoim bracie. Dopiero po jej śmierci okazało się, ze ma jakąś rodzinę. Finnick postanowi go odszukać, bo dowie się, ze mieszka w Dwunastce i go odwiedzi. Potem przyzna się, że ona uratowała mu życie, więc miał wobec niej dług, którego nie zdążył spłacić. Od tej pory będzie winien przysługę Artemisowi. ]

    Captain Odair

    OdpowiedzUsuń
  5. [Cieszę się, że pomysł na powiązanie Ci się podoba. Co do samego wątku: Gale na pewno wypytywałby rodzinę, kto z jego starych znajomych powrócił do Dwunastki i gdy usłyszał o Artemisie, postanowiłby zajrzeć do warsztatu i chociaż się przywitać. :)]

    Gale

    OdpowiedzUsuń
  6. [A ja się zachwycam buźką Artemisa <3
    Pewnie, że ma! Poppy ma tam wszystko czego dusza zapragnie :D Tylko niech Art pamięta, że jak coś zepsuje to odkupuje. A skoro to będzie już drugi w tym tygodniu to Poppy mu chyba zaproponuje jakieś ćwiczenia na uspokojenie :) Zacząć czy dasz radę ty? Bo ja mam już dwa zaczęcia i nie wiem czy się dzisiaj wyrobię :c]

    Poppy

    OdpowiedzUsuń
  7. [W zasadzie nie myślałam nad tym za bardzo. Wiem, że Blanche na pewno mieszka sama, w sensie jest jedna w mieszkaniu, bez nikogo. Ale może być to dom wielorodzinny. :)
    Więc chyba pomysł się nam przyjmie. Tylko w którą stronę byśmy go rozwinęli?]

    Blanche

    OdpowiedzUsuń
  8. [Szkoda, Misha skusiłaby się na Artemisa o twarzyczce Sebastiana ;-) Jeszcze wczoraj natrafiłam przypadkiem na łączenie tej dwójki. Ładnie razem wyglądają hi hi.
    http://66.media.tumblr.com/1beed286e293173af2a50a32c89ba18c/tumblr_mpxp88WkUm1rev9zzo1_500.png
    O jest, odnalazłam. Nie mam talentu do podobnych rzeczy więc lubię podglądać cudze.
    Nie wiem w którą stronę iść w ich relacji tych przyjaznych czy wręcz przeciwnie?]

    Misha

    OdpowiedzUsuń
  9. [Myślę, że więcej sekretów jest jednak w listach Artemisa :) Może kiedyś podzielą się swoimi sekretami. Oczami wyobraźni widzę jak wspólnie piją gdzieś kawę o trzeciej nad ranem lub biegających po lesie gdy któreś z nich nie może spać]

    Alexandra

    OdpowiedzUsuń
  10. [Cieszę się, że takie powiązanie ci odpowiada :D Wszyscy lubią ciastka. Łatwo przekupywać ludzi ciastkami. Yo, byliby wspaniałymi współlokatorami xD]

    Alexandra

    OdpowiedzUsuń
  11. [Zaczniesz czy wolisz żebym ja to zrobiła?]

    Alexandra

    OdpowiedzUsuń
  12. [Ok, dzięki c;]

    Alexandra

    OdpowiedzUsuń
  13. Obudziła się z niemym krzykiem oczami wyobraźni widząc krew na swoich rękach. Starała się złapać powietrze próbując uspokoić głośne kołatanie serca. Gwałtowne wdechy i wydechy jakby nagle miało zabraknąć jej powietrza. Jakby tonęła czując worek nieprzyjemnych wspomnień, który upada na jej blade ramiona przygniatając to drżące ciało do miękkiego materacu. To tylko sen, więc dlaczego nie może powstrzymać łez gromadzących się w kącikach tych zmęczonych oczu? Przewraca się z boku na bok kwestionując każdą decyzję, która doprowadziła do właśnie takiego, a nie innego stanu jej życia. Mogłaby udawać, że decyzje nie mają poważnych konsekwencji, że nie zachwiały jej moralności, że nie zapoczątkowały spontanicznych ataków paniki. Mogłaby spróbować zamknąć oczy i przynajmniej przez kilka sekund poudawać, że jest głupiutkim dzieckiem, a nie dorosłym człowiekiem. Faktycznie zamyka oczy, ale tylko po to by jeszcze raz spróbować się uspokoić. Po chwili przestaje, powoli przesuwające się wskazówki zegarka przykuwają jej wzrok. Wstała czując jak pot powoli spływa po kawałkach jej bladego ciała. Za kilka godzin ptaki zaczną świergotać, wszystko obudzi się do życia, pośród podobnie wystraszonych ludzi oraz różnych obowiązków łatwiej będzie ukryć swoje przerażenie, a także nieporadność.
    Powoli, w nowej koszulce i spodenkach przeszła do kuchni starając się nie potrącić niczego swoim drżącymi dłońmi. Kiedy w pomieszczeniu zobaczyła swojego współlokatora nie zdziwiła się aż tak bardzo jak jeszcze tydzień czy dwa tygodnie temu. W milczeniu podeszła do niego i na kilka sekund jej drżąc dłoń dotknęła jego pleców. Nie chciała go stąd przepłoszyć czy za bardzo wejść w jego osobistą przestrzeń.
    Podeszła do roboczych blatów, sprawdziła czy woda w czajniku jest jeszcze ciepła. Kilka naczyń leżało w zlewie, ale jeśli to była jej pora sprzątania to nie prędko ktoś uratuje je od brudy i powoli tworzącej się pleśni. Ukradkiem spojrzała na swoje palce obawiając się, że naprawdę znajduję się na nich krew. Odetchnęła z ulgą, gdy uświadomiła sobie, że to, co przeżywała to tylko mieszanka snów oraz wspomnień. Wyjęła jakikolwiek kubek, do którego nasypała dwie płaskie łyżeczki, a później dolała do tego wrzątku. Później mleka, oczywiście wylewając trochę na swoje gołe palce u stóp. Jednym ruchem dłoni strzepnęła fusy z blatu na ciemną podłogę.
    Plecami opierając się o blaty zamieszała swoją kawę starając się zapanować nad ostatecznie minimalnym, lecz ciągle trwającym drżeniem jej zimnych dłoni. Nie wiedziała czy jakiekolwiek słowa pomogą. Oboje przeżywali coś w tylko sobie znany sposób i mimo zapewnień zrozumienia przynajmniej ona częściej wybierała milczenie wiedząc, że jej znajomy przeżywa coś o wiele gorszego.

    Alexandra

    OdpowiedzUsuń
  14. [ Rany, bardzo mi miło! <3 Nie spodziewałam się, że w tej mojej Orlaith ktoś może się zakochać! Dziękuję ślicznie.
    Bardzo mi się Twoje pomysły podobają. :D Tak sobie myślę, że Orlaith zawsze by się uśmiechała, gdy tylko zobaczyłaby takiego kwiatka z karteczką. Tylko taka sprawa... Ona by wiedziała, że to Artemis zostawia charakterystyczny napiwek, prawda? :D Przy czym można zrobić tak, że on faktycznie ją wyciągnął, tylko jeszcze jej tego nie powiedział!

    PS: Twoja karta to arcydzieło. :) ]

    Orlaith

    OdpowiedzUsuń
  15. [ Pewnie, że piszem. :D Artemis jest świetnie wykreowaną postacią, więc bardzo fajnie będzie się z nim pisało. :D Próbowałam wymyślić wątek i oto, co wykombinowałam!
    Tak sobie myślę, że może na Wielkim Targu wydarzyłoby się coś, przez co Orlaith by zemdlała. Nie wiem, na przykład jakiś mężczyzna, któremu nie podobają się obecne rządy, zraniłby Strażnika Pokoju lub kogoś innego. I to tak, że polałoby się sporo krwi. Orlaith akurat by tamtędy przechodziła i ze względu na rozwiniętą hemofobię straciła przytomność. Artemis, który też znajdowałby się w okolicy, zainteresowałby się nią i obudził może? :D A potem - w ramach wdzięczności - Orlaith zaprosi go do siebie na kawę. Może tak być? :) ]

    Orlaith

    OdpowiedzUsuń
  16. [ Bardzo chętnie zacznę, ale - niestety - dopiero jutro. :) ]

    Orlaith

    OdpowiedzUsuń
  17. Wielki Targ w niczym nie przypominał Ćwieku. Teraz można tu było dostać praktycznie wszystko... i to zupełnie legalnie. Nawet po tych wszystkich latach Orlaith ciągle nie mogła do tego przywyknąć. Czasami ciągle miała wrażenie, że kupowane przez nią jedzenie jest zupą Śliskiej Sae. A zaraz potem przypominała sobie o tym, iż teraz nie zje mięsa z dzikich psów. Nie będzie musiała.
    Wszędzie było pełno ludzi; Orlaith omijała ich zgrabnie. W dłoni trzymała reklamówkę, w której znajdowała się niebieska miska w białe pasy. Dzisiaj rano Evans upuściła na podłogę identyczną... i tak się składało, że ta miska była też jej ulubioną. Z niebiesko-białych odłamków ciężko było jeść, dlatego też udała się na Wielki Targ w celu zakupienia podobnej.
    Nagle tuż przed nią wyrósł wysoki Strażnik Pokoju. Orlaith zdążyła się zatrzymać, cudem unikając wpadnięcia na mężczyznę w białym mundurze. Pomyślała, że zapewne przyszedł tutaj po jakąś przekąskę, kiedy zauważyła coś dziwnego.
    Po gardle Strażnika przejechał nóż. Czyjaś ręka podcięła mu gardło w taki sposób, że cięcie wyglądało jak szeroki, czerwony uśmiech. Krew trysnęła wszędzie, kilka jej kropelek opadło na twarz Orlaith. Jasnoczerwona. Na szkoleniu mówili nam, że krew z tętnic jest jasnoczerwona. I przy jej przecięciu krew wszędzie tryska. Przecięto mu tętnicę szyjną. To była jej ostatnia racjonalna myśl.
    Ktoś wrzasnął. A może to ona wrzasnęła? Nie wiedziała, bo nagle obraz zaczął się jej zamazywać przed oczami. Wszystkie dźwięki zlały się w jeden, zupełnie tak, jakby ktoś wepchnął ją pod wodę. Jak w amoku cofnęła się o krok, czując że zaczyna kręcić się jej w głowie. Miała ochotę zwymiotować, ręce jej drżały. Jasnoczerwone krople na jej twarzy sprawiały wrażenie, jakby paliły jej skórę paliły bladą skórę. Krew. Wszędzie była krew. Widziała podcięte gardło Strażnika, rany po kulach, zakrwawiony stół, jej dłonie...
    A potem nie widziała już nic. Zrobiło się jej ciemno pod oczami, zupełnie tak, jakby ktoś wepchnął ją do pokoju bez okien i lamp. Po prostu straciła przytomność.

    [ Takie coś na początek, mam nadzieję, że nie jest źle. XDD ]

    Orlaith

    OdpowiedzUsuń
  18. [Niech będzie :D Ale muszę ładnie poprosić o zaczęcie]

    leniwa 4

    OdpowiedzUsuń
  19. [Wybacz, że tak nagle zniknęłam bez słowa wyjaśnienia. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.]

    Uśmiechnęła się słysząc jego ochrypły głos. Nie chciała go spłoszyć także gdy czuła na sobie jego spojrzenie powstrzymywała swoje ciało przed natychmiastowym drżeniem. Nie wiedziała jak inaczej zapewnić go o swoich dobrych zamiarach. Nie miała zamiaru go zabijać czy też krzywdzić, jego obecność sprawiała, że coraz rzadziej bezpowrotnie zatapiała się w swoich niepoukładanych myślach. Było dobrze usłyszeć czyjś głos, nawet jeśli był on pełen obawy, nieprzyjemny dla ucha. Dobrze było mieć kogoś w tym starym domu, kogoś kto nie był osobą z jej przeszłości. Nie wiedziała o nim zbyt wiele, znała jego nawyki, wiedziała, że jest świetnym obserwatorem, ale nie pytała o przeszłość. Odpowiadał jej ten układ niedopowiedzeń i powolnego odkrywania drugiej osoby, a raczej słuchania tego co druga osoba chciała wypowiedzieć na głos.
    Usiadła na przeciw niego upijając odrobinę ciepłego napoju. Dopiero po kilku minutach potrafiła rozluźnić swoje ciało na tyle by spokojnie oprzeć plecy o zimne oparcie dębowego krzesła i przestać łapczywie nabierać powietrza.
    -Nie jestem zagrożeniem- nie była pewna czy jej słabe zapewnienie jakkolwiek go uspokoiło. Nie wiedziała czy jest jakikolwiek sposób by rozładować jego napięcie. Może lepiej było się nie odzywać, pozwolić aby cisza pomogła im się uspokoić. Przeczesała palcami swoje włosy. Czasem chciała mu powiedzieć wszystko, powiedzieć mu każdy szczegół swojego życia aż jej obolałe gardło nie pozwoliłoby wypowiedzieć jej kolejnego słowa. Za każdym razem gdy nachodziły ją myśli wyrzucenia z siebie wszystkich obaw oraz wspomnień mocno zagryzała dolną wargę i ponownie pozwalała męczącej ciszy zawładnąć otoczeniem. Za bardzo się bała, że mimo swoich własnych demonów jej współlokator by ją opuścił, stwierdził, że mimo jej cichych zapewnień naprawdę jest zagrożeniem.

    Alex

    OdpowiedzUsuń

The Hunger Games Mockingjay Pin