niedziela, 24 lipca 2016

It's better if you stay inside.

William E. Reynolds
40 lat | Strażnik Pokoju | Samotnik | Bękart Kapitolu
Poprzedni system płynął przecież w twoich żyłach. Rodzina od wielu, wielu lat pracowała nad statusem wśród wszelkiej maści idei urzędu Snowa - dziad dziada był katem, wuj Doradcą, ojciec Strażnikiem. Matka trzepotała długimi na kilometry, błękitnymi rzęsami wśród mizdrzących się żon sponsorów, serwując lazanię popołudniami w kompleksie Błękitnych Domów, a nocami upijała się, rozpamiętując dawne morale łzami ignorantki. Tobie też się przecież przypominały. Ojciec chwalił się swoją kolekcją Awoks jak nielegalni myśliwi głowami jeleni, a ty, nastolatek rzucony w trybiki systemu, którego nie rozumiał, a akceptować musiał, targany byłeś uczuciami, które powoli wypierano bezwzględną ideologią. Zaprzeczałeś. Obojętniałeś. Przejąłeś. Przesiąkłeś praniem mózgu jak gąbka. I to wyjątkowo chłonna - o ile za dziecka charakter miałeś iście mizerny, o tyle służba zrobiła z ciebie maszynę i uczyniła marionetkę. Zablokowałeś wszelkie przypływy tradycyjnej moralności. Syn Kapitolu. Jeden z wielu zresztą. A potem pojawiła się Katniss Everdeen.
Przeszkolono cię raz jeszcze. Wyuczyłeś się na pamięć wszystkich nowych paragrafów. Przebudowałeś cały swój system obrony przed wyrzutami sumienia. Wiele czytasz. Wiele spacerujesz. Za to mówisz mało, bo i komu miałbyś zaufać? O czym rozmawiać? Niewiele w życiu przeżyłeś. Wszystko, co znasz, to schematy i uproszczenia. Uciekłeś, gdzie pieprz rośnie od dawnej wylęgarni morderców z czystą kartoteką. Przeniosłeś się do Dwunastki. Zdecydowałeś się zacząć od nowa. Zostałeś sam jak palec. Nie umiesz grać w życie - nie na takich zasadach. Bo któż miał cię tego nauczyć? Któż mógłby dzisiaj? Świecisz smutnymi oczami, klniesz na małolaty po ciszy nocnej - bo i co innego pozostaje strażnikowi w dzisiejszych czasach? - a potem zdejmujesz mundur, wędrujesz za siatkę i strzelasz swoim prywatnym, zachowanym w tajemnicy AK do butelek. A, bo i pijesz. Wspaniale. Żyć, nie umierać. Ale tym razem decydujesz o swoim życiu, nie - cudzym. To jak? 

POWIĄZANIA

Szukam dla Williama: 1) Dziewuchy, 2) Kogoś, z kim mógłby pobyć Porażką Numer Jeden bez wyrzutów sumienia, 3) Wątków związanych z jego profeską - szmuglowanie narkotyków, nielegalnych zgromadzeń ruchu oporu co do nowej władzy i tego typu rzeczy, 4) Wszystkiego, co ciekawe i ciekawsze.
Dzień dobry! <3

10 komentarzy:

  1. [Chce od Ciebie wszystko. Tom Hardy. Sprawdz moja historie przegladarki, bo ostatnio zajmowal duze miejsce w mojej przestrzeni internetowej. <333 I tu taka niespodzianka i w dodatku taka perelka. Ja Cie jeszcze przekabace na swoja strone. Na pewno na Ciebie pokrzycze, ze jestes bezmozgim psem, ze latwo sie sprzedajesz i... dokoncze reszte na fabule (i ze tak kurewsko, nieprzyzwoicie przystojny tez jestes <3). Chciałabym Cie rwac, ale kurcze mam wrażenie, ze to popsuloby ogień w naszych relacjach jakie nam, czy tego chcesz czy nie, wróżę. Więc moze daj mi nienawidzic Twoje miłości i pobyc psem ogrodnika? Chce od Ciebie sciagac dragi. A raczej morfine i środki przeciwbolowe. Tyle mozesz dla mnie zrobic? I wgl to my pewnie sie znamy jeszcze z Kapitolu starego. Dlatego nie moge Ci wybaczyc, ze sie sprzedales. Troche sie o to będziemy klocic. Lubisz agresywne kobiety? (powiedz, ze tak!)

    Chcialam powiedziec: witaj i oznajmic ze bedziesz ze mna grala watki.]

    Ria

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ej, to polaczmy to w ten sposób, że poznaliśmy się jeszcze w Kapitolu, jak Ria byla jeszcze młoda, odsprzedana sponsorowi, niezamezna. Mogliśmy nawet utrzymywać kontakt, moze jakis rodzaj płytkiej przyjazni, albo niekompletnej? Zerwał nam sie kontakt w trakcie II Rebelii. Nic o sobie od tego czasu nie wiemy. Potem przypadkiem sie odnalezlismy, bo Ria szukala kogos kto jej przeszmugluje medykamenty. Trafiła na Ciebie i zarzuca Ci zdrade. Brzmi to w miare w porządku? Rozsądnie byłoby zaczac watek od naszego pierwszego spotkania po 10 latach.]

    Ria

    OdpowiedzUsuń
  3. [Ojejku, jak mi się miło zrobiło! Przede wszystkim dlatego, ze wyczytalas z karty dokladnie to, co probowalam przekazać <3 Juz nie mogę się doczekać naszego watku. Omnomnomnom. Dzisiaj nje zasne w nocy xD. Będę dumac nad podbojem Kapitolu.]

    Ria

    OdpowiedzUsuń
  4. [TOM! <3 Moja miłość jest na blogu! No i jak mam nie kochać Williama, skoro na dodatek jest postacią z tak ciekawą historią? Chwalę pomysł, kartę też chwalę i oby Will znalazł sobie tę dziewuchę. Sama chętnie bym coś zaproponowała, ale nie wiem, czy Gale chciałby mieć cokolwiek wspólnego z kimś tak mocno związanym z poprzednią władzą. Tak czy inaczej możemy próbować coś wymyślić, bo mam wielką ochotę na wątek z Williamem.]

    Gale

    OdpowiedzUsuń
  5. Którąś z kolei nocy obudziła się zlana potem, rwana bólem. O ile przez sen czuła przebijającą się bolesność w udzie, o tyle po obudzeniu nogę miała sztywną. Z początku czuła chociaż skurczone w tych męczarniach mięśnie. Chwilę później tylko odrętwienie i chwilowy paraliż nogi. Tego najbardziej nienawidziła. Jak zawsze wypełniała ją obawa, że kiedyś niedowład w nodze nie ustąpi. Czuła jakby kończynę miała cięższą. W złości uderzyła ją kilkukrotnie. W przelocie zerknęła na zegarek. Zapomniała, że dzisiejszej nocy umówiła się z nieznanym jej z nazwiska ani z zamieszkiwanego Dystryktu Strażnikiem Pokoju. Miał jej zapewnić medykamenty przeciwdziałające sytuacjom, takim jak ta, którą aktualnie doświadczała.
    — Kurwa — syknęła, dawno już wyzbywając się gracji i wyrachowania, jakiego niegdyś nauczył ją Kapitol. Rzeczy zaczęła, w końcu, nazywać po imieniu. Wychylając się w kierunku leżącej obok łóżka protezy puszczała pod nosem wiązankę przekleństw. Nie udało jej się bez przeszkód dosięgnąć sprzętu. Zabrakło jej kilkunastu centymetrów. Sycząc, z trudem podniosła ciężką nogę, przesuwając się na twardym materacu do jego krawędzi. Kolejna noc upodlenia i frustracji, że noga, która niegdyś, doglądana przez lekarzy nie doskwierała jej w takim stopniu, teraz upomina się o siebie niemożliwie głośno. Po wielu wariacjach, tym razem przynajmniej unikając zsunięcia się z łóżka na ziemię, powalona niesprawnością własnej nogi, w końcu udało jej się założyć protezę. Zgrzała się, zanim jej się to udało. Wdzięczna sobie przynajmniej za to, że przewidując to, zasnęła w stroju, w jakim miała udać się na spotkanie. Zarzuciła na swoją bokserkę atramentową, niepamiętającą czasów swojej świetności, koszulę męża. Ta perfekcyjnie stylowo gryzła się z zarzuconymi na tyłek bojówkami. Dlatego na całość zarzuciła jeszcze luźną kamizelkę. Droga do ogrodzenia Dystryktu zajęła jej znacznie dłużej. Walcząc z niedowładem, a później, od połowy drogi, z bólem, tracąc wcześniej czas na założenie protezy, na miejsce dotarła sporo spóźniona. Nie zdziwiłaby się, gdyby osobnik, z którym się zgadała przez pośredników, jeszcze na nią czekał. Miała szczęście, że dostrzegła jego cień, oddalający się od ogrodzenia. Gwizdnęła za nim.
    Nie tracąc czasu podeszła do cierniowego płotu, pozostałego jeszcze za czasów starych rządów. Porobiono teraz przejścia w siatce. Nikomu pokonanie tych przerw nie powinno sprawić trudności. Dla Rii, której noga odmawiała całkowitego posłuszeństwa, było to bardziej skomplikowane. Złapała się dłońmi góry drutu, pozwalając aby ciernie wbiły jej się w skórę, tylko po to żeby zwinnie prześlizgnąć się przez dziurę w ogrodzeniu. Nie chciała sprawiać wrażenie jakby cierpiała na jakąkolwiek ułomność, nawet jeśli, w istocie, noga dawała jej dzisiaj popalić. Zaciskając zęby, stanęła na niej, próbując ignorować ból, kiedy zbliżała się do nieznajomego. Dopiero po czasie, wyciągnęła latarkę z kieszeni spodni, oświetlając nią sobie drogę, a później twarz Strażnika.
    — William Reynolds — mruknęła pod nosem trochę w zamyśleniu, z nieznaną komukolwiek emocją. — W mundurze Strażnika Pokoju — dodała już z wyraźniejszą goryczą, a fala złości oblała jej ciało. Nie tak wyobrażała sobie spotkanie ze znajomym poznanym jeszcze w Kapitolu. Postąpiła krok w przód, z konkretnym zamiarem wyładowania swojej wściekłości. Była pewna, że witanie przyjaciół uderzeniem w twarz, trochę zmienia status tej przyjaźni i nie czyni ich wcale przyjaciółmi znów. Los był jednak nazbyt ironiczny, bo zanim zdążyła się zamachnąć, jakaś śruba strzeliła w protezie w jej kolanie, a noga ugięła się pod nią, zmuszając ją do zatrzymania się, jeśli chciała zachować twarz, łapiąc szybko pion. Dopiero po tej chwil zawahania, uniosła wzrok do oczu mężczyzny:
    — Ty zaprzedana dziwko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agresywność i ordynarność, tego zdążyła się nauczyć, najlepiej maskowały zawód. W niczym nie przypominała tej dwudziesto-jedno letniej dziewczyny z Kapitolu, o rozbrajającym uśmiechu, która za dnia emanowała energią i wigorem, a którą w nocy mąż musiał uspokajać i tulić do snu, żeby przed snem odegnać jej demony – wspomnienia przeżytych Głodowych Igrzysk.

      Ria

      Usuń
  6. [Miło jest zobaczyć kolejką twarz z Kapitolu! :D Chętnie bym podjęła się wątku z tak ciekawą postacią, tylko brak mi pomysłu na powiązanie, nie wiem, jakiego brakuje Ci najbardziej.
    Zapraszam do siebie, jeśli znajdziesz chęci, na pewno coś wymyślimy. ;)]

    Blanche

    OdpowiedzUsuń
  7. [Kolejna świetna postać, która ukazuje kreatywność twórców na tym blogu. Uwielbiamy to imię, a pewnego aktora o tym nazwisku wręcz ubóstwiamy, dlatego tez będziemy mieć do was duży sentyment. Oby znalazł miłość, której szuka. Owocnych wątków i niekończącej się weny <3]

    Finnick

    OdpowiedzUsuń
  8. [Witaj. Bardzo ciekawa postać, poza tym Tom <3 to chyba mówi ci każdy. Nie wiem czy zechcesz napisać ze mną jakiś wątek bo moja postać nie jest aż tak interesująca. Mógłby jej zdobywać środki przeciwbólowe. On nie ocenia tego, że dziewczyna bierze tak dużo pastylek, a ona nie ocenia jego picia. Żyją sobie w takiej symbiozie czasami zdradzając głęboko skrywane sekrety myśląc, że druga osoba przestała zwracać uwagę. Co ty na to?]

    OdpowiedzUsuń

The Hunger Games Mockingjay Pin